Moje zdjęcie
Jaworzno, Śląsk, Poland
Młody jeszcze człowiek pełen paradoksów, bywający odważny, ale i nieśmiały, wyważony, ale i zwariowany, radosny, ale i melancholijny. Nie dający się sklasyfikować, wstawić w ramkę, czy wcisnąć do opisanej szufladki.

2009/07/05

Zrozumieć siebie

Minęło sporo czasu, trochę sobie pomilczałem tutaj i na FBL. Ale ten czas był dość obfity w różne, najróżniejsze rzeczy. Zrozumiałem wiele spraw, wiele problemów przestało istnieć, wiele zawiłości się wyprostowało. Jestem coraz bliżej samospełnienia.
Sporo tych rzeczy kręci się wokół osoby, która do tej pory była dla mnie jedną z ważniejszych w moim życiu. Przez wiele miesięcy byłem z nim związany w sposób jaki w ogóle nie powinien mieć miejsca, bo czy można nazwać związkiem relację na odległość, która choć trwała blisko trzy lata, to narodziła się i umarła na owej odległości, a my dwaj nigdy się nie spotkaliśmy? Nigdy, aż do teraz, kiedy jest już dobrych kilka miesięcy po całej sprawie. Ten tydzień spędzony razem spowodował we mnie wiele zmian, takich totalnie malutkich, drobniutkich, które składają się na odważne decyzje, które rzutują na moją przyszłość.
Wszystko bowiem miało miejsce w ostatnim tygodniu, kiedy gościłem u siebie wspomnianego przyjaciela. Mając spore ambicje, przeliczyłem się z nimi, dostrzegając, że jednak wspólne życie nie jest nam pisane. Niestety, ale nawet mimo chęci czułbym się źle i nie chodzi tutaj o jakieś jego wady, popełniane błędy, bo ich po prostu nie ma. Zatem wszystko jest w jak najlepszym porządku, jednak problem leży w miejscu dostosowania się. Każdy człowiek ma jakieś oczekiwania wobec osoby, która ma być jego drugą połówką, ale nie każdy człowiek je spełnia. I nie uczynienie tego mimo chęci nie jest rzeczą złą, wstydliwą, czy jakąkolwiek inną pejoratywną. Jest normalnym procesem, kiedy ludzie próbują się dopasować i równie normalnym, kiedy im się to nie udaje. Chodzi w końcu o to, aby każdy czuł się dobrze sam ze sobą i z drugą osobą. Pewne konfiguracje, relacje międzyludzkie wymagają rzeczy, które w innych nie są potrzebne, tak więc związek wymaga tego, co w przyjaźni można spokojnie pominąć. A są rzeczy, których nie da się zmienić, edytować, etc. Rzeczy, które w przyjaźni nie czynią żadnych przeszkód, a w związku stwarzają poczucie niespełnienia, dyskomfortu, itp. Dlatego w tej chwili jedyne, co mogę zaoferować tej osobie, to moja dozgonna przyjaźń, bo w życiu połączyło nas bardzo wiele, nawet związek, ale ten, nie ma szans egzystować w rzeczywistości.

Czuję się szczęśliwy
Może nie tak całkiem, ale w dużej, dużej mierze. Tylko dlatego, że postawiłem kolejny, drobniutki kroczek w karierze samoakceptacji. Choć może nie, nie nazwałbym tego samoakceptacją, ale nie wiem też jakiego odpowiedniego słowa użyć. Chodzi mi o życie w zgodzie z samym sobą, z własnymi ideałami, wartościami, ideami. Strasznie trudno jest poznać samego siebie. Wiele razy wydawało mi się, że udało mi się to osiągnąć, a tu proszę, okazuje się, że zawsze jest coś nowego, coś, czego się jeszcze nie rozgryzło, choć wydaje się to absurdalne. Każdy przecież wie, co i jak robi, w jakiej sytuacji, jak się zachowuje. Jednak nie każdy, a to tylko drobna cząstka tego, co składa się na własne "ja". Dlatego też, aby zrozumieć siebie, nie ograniczam się do samych zachowań, czynności, słów, reakcji. To coś o wiele, wiele więcej. Moje "ja" to całe moje życie. Aby je zrozumieć często poddaję wiele jego aspektów w wątpliwość, polemizuję z prawdami i normami przyjętymi za obiektywne i niepodważalne, tylko po to, aby dojść do własnego celu, samodzielnie osiągnąć to, co inni przyjmują na wiarę i być pewnym wszystkiego. Oczywiście jest to niemożliwe, aby mieć zawsze pewność. Można tylko zmniejszać stopień wątpliwości, bo zawsze coś może być po przeciwnej stronie, choćby z takiego prozaicznego powodu, że świat w żadnej swojej części nie jest wyłącznie czarno-biały, mówię tu o rzeczywistości. Nie mniej jednak wpływa to na poczucie samospełnienia, a więc i szczęścia.

Chciałbym podziękować
Przyjaciele to rzecz bezcenna, dlatego codziennie staram się doceniać tak olbrzymi skarb. Choć czasem mi się nie udaje, to myślę, że oni i tak wiedzą, jak bardzo są dla mnie ważni. Tym bardziej, że to oni często dają mi siłę i pozwalają zrozumieć siebie i otaczający mnie świat. Zapewne zazwyczaj nie są tego świadomi, ale ja wiem i to chyba wystarczy. Czasem niektórzy bywają irytujący, ale to nic. Sama świadomość, że są, że mogę z nimi porozmawiać, że mnie wysłuchają, że nie wyśmieją, czy nie zignorują daje już dużo pozytywnej energii. Bo to oznacza, że dla kogoś się liczę, dla kogoś jestem ważny, nie istnieję tylko sam dla siebie. Ale przyjaciele to tylko mała cząstka. Jest też kolejna - rodzina. Swojej familii zawdzięczam bowiem najwięcej. To ona przecież kształtuje moją osobowość, charakter, wzorce i zasady. To, że lubię czytać, że ponoć jestem inteligentny, że mam coś z erudyty i coś z artysty, że mam swoje zasady, staram się postępować zgodnie z normami, prawidłami moralnymi, że mam zamiłowanie do konwenansów, jestem tolerancyjny, etc. zawdzięczam nie tylko sobie, jak myślałem przez bardzo długi okres czasu, ale także właśnie swojej rodzinie. Wiem też, że na części z nich mogę zawsze i wszędzie polegać. Dlaczego tylko na części? Bo niektórzy wciąż nie wiedzą o mnie kilku istotnych rzeczy, których nie mogę powiedzieć ot tak. Niemniej jednak będę dążyć do tego, abym mógł polegać na wszystkich. Tych najbliższych oczywiście.

I tyle... Oczywiście to nie wszystko, w głowie wciąż kłębią mi się chaotyczne myśli, ale jakoś wena, która polega na ich uporządkowaniu, wygasła, więc może w następnych postach będzie reszta. A może nie.


To koniec, zabiliśmy w sobie wszystko
To koniec, mogliśmy więcej
Przykro

Pchnij mnie kuchennym nożem
wypuść na mnie swoje lwy
ja nie chce więcej biec w ogonie
wolę z przodu tak jak ty

Wszyscy razem w jedną stronę
wszyscy razem, nie ma czego się bać
śpiewajmy tonem wyzwolonym

To koniec, zabiliśmy w sobie wszystko
To koniec, mogliśmy więcej
Przykro

2 komentarze:

  1. ...ten blog jest ciekawy, przepełniony ciepłymi i szczerymi słowami..bije z niego prawdziwość i pasja wyrażania siebie,pasja pisania..uwielbiam dni takie jak dziś, gdy spotykam takich ludzi jak TY- wrażliwych, nie zatrutych "jadem" współczesnej pogoni za tym co materialne..doceniam i wciąż szukam ludzi, którzy upajają się każdą cenną chwilą, każdym tchnieniem życia! Niedawno przeczytałam "Cień wiatru"- byłam oszołomiona talentem autora i zachwycona książka..każde jej słową było radością dla duszy..POZDRAWIAM CIĘ MOJA BRATNIA DUSZO.. Antonina

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałem Cień wiatru, Wspaniała powieść. Dowiedziałem się jednak, że Zafón splagiatował ją od jakiegoś innego, o wiele mniej znanego pisarza. Ale nie wnikam, czy to jego, czy nie, sama powieść jest świetna.

    OdpowiedzUsuń