Moje zdjęcie
Jaworzno, Śląsk, Poland
Młody jeszcze człowiek pełen paradoksów, bywający odważny, ale i nieśmiały, wyważony, ale i zwariowany, radosny, ale i melancholijny. Nie dający się sklasyfikować, wstawić w ramkę, czy wcisnąć do opisanej szufladki.

2011/04/06

Trudniej wspólną łzę zatrzymać...

Czy pragnienie bycia szczęśliwym to naprawdę tak dużo? Ja wiem, że to za mało, żeby być szczęśliwym, ale wystarczająco dużo, żeby próbować. Szkoda tylko, że brak jest ambicji, aby właśnie próbować. Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie piosenka Lionela Richie "Hello" i właściwie codziennie coś gdzieś głęboko we mnie krzyczy, wrzeszczy, słowami tej właśnie piosenki - powiedz mi, jak zdobyć Twoje serce, bo ja nie mam pomysłu, ale pozwól mi zacząć od słów 'kocham Cię'. Znowu marznę, bardzo marznę. Znowu czuję, że mogę Cię stracić. Bardzo nie chcę. Jesteś dla mnie wszystkim, wszystko, co robię, robię z myślą o Tobie i dla Ciebie. Gdyby nagle Cię zabrakło, w moim życiu nastałaby taka pustka, że wątpię, aby udało mi się ją ogarnąć i na nowo zagospodarować.
Kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że muzyka, piosenki, ich melodie i słowa, odgrywają w moim życiu ogromną rolę. W tej chwili gra Myslovitz "Chciałbym umrzeć z miłości". O czym przy niej myślę? O Tobie. To w końcu pierwsza nasza piosenka, czyż nie? Znów aktualne są słowa "świat wypadł mi z moich rąk", tylko, że w zupełnie przeciwnym kontekście. Z tym wszystkim wiąże się ogrom wspomnień, zarówno z tą jedną piosenką, jak i z wieloma innymi.
Może ja to wszystko sobie wyolbrzymiam, może to nie jest takie straszne, może żadnej ostateczności tutaj nie będzie. Ale myślę, że mam niezbywalne prawo do wyolbrzymiania i martwienia się na zapas, bo dosyć już miałem ku temu powodów.
Zapewne nie przeczytasz tego w czasie, w jakim mógłbyś, czy powinieneś. Zapewne przeczytasz to dopiero wtedy, kiedy przypomnisz sobie przypadkiem adres do mojego bloga, albo wejdziesz na swój własny. Będzie to pewnie długo po tym, kiedy to właśnie piszę.
Telefon milczy, prosiłem, abyś się odezwał, ale stwierdziłeś, że nie będziesz mieć humoru, aby odezwać się do mnie.
18:18, może przestanę myśleć o znaczeniu takiej godziny, może przestanę zwracać na nie uwagę, skoro i tak nic to nie daje.
Nie masz humoru, no szkoda. Ale ja nigdy, nigdy nie zrozumiem tego mechanizmu - im większy Ty masz problem, tym bardziej ja się o Ciebie martwię (i o Nas też). Im bardziej ja się martwię, tym bardziej Ty starasz się to ignorować. Nie wiem dlaczego nie chcesz rozmawiać, skoro masz jakiś problem, nie wiem dlaczego unikasz odpowiedzialności, dlaczego boisz się postawić czoła swoim wątpliwościom.
Faktem jest, że połączenie w Twoich ustach dowolnie odmienionego słowa "emocje" z dowolnym słowem kojarzącym się źle, boleśnie lub drastycznie, oznacza tylko jedno - problem, duży problem.
Najgorsza jednak jest bezsilność. Cokolwiek bym nie zrobił - nie poradzę. Nie poradzę na to, że wątpisz we własne uczucia, że sam nie wiesz co czujesz, nie mam na to żadnego wpływu. Tylko Ty sam możesz do tego dotrzeć, zrozumieć siebie i swoje uczucia. Gdybyś tylko chciał, gdybyś tylko poświęcił sobie czas. Ale to Ty decydujesz i nikt, prócz Ciebie, nie może mieć na to wpływu.
I to nie jest tak, że ja nie wątpię. Wręcz przeciwnie, w takich chwilach nawet bardziej. Tylko, że ja mam tę przewagę, że jestem pewien swoich uczuć i za cel stawiam sobie to, abyś w każdej chwili mógł mieć we mnie oparcie. Pomimo tego, że uparcie wciąż i wciąż nie chcesz z tego korzystać. Ale tak, jak już wspomniałem wcześniej, sensem mojego życia jesteś Ty. I wciąż mam nadzieję, że się ułoży, że "jakoś to będzie", że przestaniesz niszczyć to, co tyle czasu budowaliśmy.
Może naprawdę przesadzam. Może te Twoje katusze nie mają z nami żadnego związku. Ale mam prawo przesadzać, tak sądzę. A Ty wcale nie sprawiasz, abym mógł myśleć inaczej.