Moje zdjęcie
Jaworzno, Śląsk, Poland
Młody jeszcze człowiek pełen paradoksów, bywający odważny, ale i nieśmiały, wyważony, ale i zwariowany, radosny, ale i melancholijny. Nie dający się sklasyfikować, wstawić w ramkę, czy wcisnąć do opisanej szufladki.

2010/06/17

Zupa pełna marzeń

W marzeniach ściętej głowy nigdy
a nigdy
nie spodziewałbym się
tego chciałem zawsze
a zawsze
być z tobą być i wszystko
a wszystko
robić razem
czuć ciepło twoich rąk
z twarzą przy twarzy
w uścisku olimpijskich ramion

by delikatną linię twojej szczęki doświadczonego drapieżcy
ciepły świat odbity w krągłościach twych tęczówek
podczas różanego wschodu świetlistych pośladków
po ścieżce kręgosłupa
wyryć w wątłej swej pamięci

i jakiż szczęśliwy byłem
mogąc pamiętać
co mogło być całym życiem
historią dnia powszedniego
mną i tobą
i nami w osobności
aż do pierwszego wspólnego posiłku

nie jadłem nic pogrążony w czarnej nocy twoich oczu
tylko słabe ręce drżały w boskim uniesieniu
zalewając mały świat mistycznym podnieceniem
nie jadłeś i ty
subtelnie oparty na swych dłoniach Herkulesa
wpatrzony we mnie spojrzeniem sprawiedliwego mordercy złudzeń
jak Atropos przeciąłeś naszą nić
i jak Nike z Samotraki stałeś się symbolem własnego zwycięstwa
skrzydlata potęga bez głowy

cóż więc dziś?
spoglądam znów w talerz

zupa pełna marzeń
wylałem
bo już zimna i niesmaczna

Vetox



Powyższy wiersz, mojego autorstwa, został nagrodzony główną nagrodą w Konkursie o Złote Pióro Prezydenta Jaworzna, czyli Złotym Piórem. Siedząc w Galerii Ex-Libris MBP w Jaworznie serce biło mi jak szalone, jeszcze normalnie w kategorii szkół podstawowych, już trochę mniej w kategorii szkół gimnazjalnych, natomiast totalnie roztrzęsiony w kategorii szkół ponadgimnazjalnych, czyli mojej. Czekałem tylko na wymienienie swojego nazwiska. Spodziewałem się co najwyżej wyróżnienia, może Brązowego Pióra. Ale nie. MBP chciała, abym zszedł tam na zawał, dlatego, moje imię i nazwisko zostało odczytane na końcu, jako laureata głównej nagrody. Byłem zaskoczony, kiedy dowiedziałem się, że w ogóle dostałem jakąś nagrodę, kilka tygodni temu. Dzisiaj byłem zszokowany, że jest to nagroda główna. Dalej jestem. Nie spodziewałem się ani przez chwilę, że utwór jawnie nawiązujący do homoseksualizmu w dzisiejszej dobie w Polsce ma jakieś szanse. A tu proszę. Muszę jeszcze wspomnieć o gratulacjach członkini jury, pani Katarzyny, której słowa były dla mnie kolejnym miłym zaskoczeniem, były to gorące wyrazy uznania, wręcz zachwytu. Coś się zmienia. Na lepsze. Dzisiejszy dzień jest tego najlepszym dowodem.

Poza tym wydarzył się drugi cud nad Przemszą. Znowu udało mi się wypracować świadectwo z wyróżnieniem. Jak - nie wiem, bo nie robię nic. A jednak jest. Pierwszy cud nad Przemszą był rok temu. Tylko, że ten drugi jest o wiele większy, bo moja sytuacja była nieporównywalnie gorsza.

Jeszcze tydzień szkoły. W sam raz. Robi się miło.

Miałem pisać jakiś miły esej, na miarę dobrej książki, ciepłego, ulubionego kącika i filiżanki dobrej kawy, lub herbaty, ale rozwlekło mi się to w czasie i jest już dość późno. Niby mógłbym, zmęczony nie jestem, ale zwyczajnie mi się nie chce.

To jest coś.
Wszyscy razem w jedną stronę!
Wszyscy razem, nie ma czego się bać,
Śpiewajmy tonem wyzwolonym:
Sialajlalalalaj...