Moje zdjęcie
Jaworzno, Śląsk, Poland
Młody jeszcze człowiek pełen paradoksów, bywający odważny, ale i nieśmiały, wyważony, ale i zwariowany, radosny, ale i melancholijny. Nie dający się sklasyfikować, wstawić w ramkę, czy wcisnąć do opisanej szufladki.

2009/11/23

Bardzo cicha noc

Dziwnie się czuję. Przyznaję to otwarcie. Nie jest mi źle, jest mi tak jakoś miło, spokojnie i fajnie... ale jednak nie dobrze. Nie potrafię tego określić. Może nostalgicznie? Troszkę popłynąłem na fali komercji, ale chyba i taką miałem gdzieś w środku nieokreśloną ochotę. Mianowicie wsłuchuję się w święta. To, że są dopiero za miesiąc to inna kwestia. Ale reklamy, broszurki, TV powoli przesiąkają klimatem świąt. Ot choćby świąteczna reklama kawy (a, że od kilku lat jest dokładnie taka sama... to inna sprawa), która była dzisiejszym moim impulsem do krótkiej penetracji Internetu w poszukiwaniu piosenki wykorzystanej we wspomnianej reklamie - Let it snow, pod linkiem wersja instrumentalna, ale też ma swój urok. A później jakoś tak poszło, że po chwilowej irytacji połączonej z łagodnym zbulwersowaniem się na mój zawsze i wszędzie śmigający komputer załączyłem sobie moją ulubioną składankę świąteczną "Święta Święta 2". To jest dopiero urok i klimat. Jak już u mnie w głośnikach leci to wydawnictwo, to już musowo idą święta. Na razie jednak spokojnie majaczą na horyzoncie.
Jest taka piosenka "Bardzo cicha noc", którą śpiewa pan Rynkowski, jest ona częścią owej składanki. To chyba najbardziej oddziałująca na mnie piosenka. Niby są inne, które więcej łez wyciskają, ale one zazwyczaj dotyczą spraw bieżących, chwilowych... Bardzo cicha noc dotyka jednak kwestii bardzo głębokiej, rzekłbym że wręcz stałej i uniwersalnej na mojej płaszczyźnie. I właściwie wciąż nie mogę z tym dojść do ładu. Pisałem już o tym na blogu, w bardziej lirycznej formie. Z jednej strony żałuję tego, że jego już nie ma, nie będzie, z drugiej strony wiem, że gdyby żył, byłbym kimś zupełnie innym. Co gorsze, byłbym w zupełnie innym miejscu swojego życia. A tego bym nie chciał. Dobrze mi tak, jak jest, pasuje mi ta sytuacja mimo wszystkich jej minusów. Pewnie wtedy nie byłoby takich problemów, jakie są dziś, ale nie dbam o to. Mimo, że nie jestem szczęśliwy, wiem, że mam szansę na szczęście, prawdziwe i poważne. I mimo to, to wspomnienie wciąż jest smutne i myślę, że inne już nie będzie. Jednak był tym, kogo zawsze brakowało. Tym kimś, kto miał tu być, ale nie mógł. Zapewne żyjąc, nie zaakceptowałby mnie takiego jakim jestem teraz, czy w innej formie, choć podobnej, bo przecież pisałem już, że nie byłbym tym, kim jestem, ale teraz, jeśli jest gdzieś tam w eterze, mam nadzieję, że jest ze mnie dumny. Że się nie poddaję, że staram się zawsze chodzić z podniesioną głową.
W ilu domach będzie dziś
puste miejsce blisko drzwi,
zdjęcie w ramce, kartka, list,
zamiast tych, co tu nie mogą być.
Poza tym wszystkim jestem dziś po zajęciach tanecznych, niezłym wycisku. Uwielbiam czuć na sobie presję, że nie skończymy, póki ja nie zrobię tego dobrze. I chciałem pewnie jeszcze coś napisać, ale już zapomniałem co, więc nie napiszę. Kolejne refleksje pewnie w kolejnych postach.
Chciałem tylko dodać, że piszę to wszystko dla siebie i w równym stopniu dla Was, którzy to czytacie. Czasem jednak wątpię, czy właśnie ktokolwiek to czyta. Ale to insza inszość.

1 komentarz:

  1. Ja to czytam. "Let it snow" Sinatry jest cudowną piosenką. To fakt. Ale wolę wersję ze słowami. : )

    OdpowiedzUsuń