Moje zdjęcie
Jaworzno, Śląsk, Poland
Młody jeszcze człowiek pełen paradoksów, bywający odważny, ale i nieśmiały, wyważony, ale i zwariowany, radosny, ale i melancholijny. Nie dający się sklasyfikować, wstawić w ramkę, czy wcisnąć do opisanej szufladki.

2009/12/12

Tak naprawdę słowa maja moc, gdy płyną prosto z głębi duszy

W każdy dzień, w każdą noc, przywołuję obraz, który w sercu mam...

Myślę, że każdy z nas ma jakieś marzenia. Kwestia tego tylko, co uznajemy za marzenie. Dla mnie jest to pragnienie czegoś. A pragnąć można rzeczy małych i dużych. Można pragnąć szczęścia, miłości, udanej kariery, ale można też pragnąć własnego mieszkania, niezależności finansowej, można pragnąć nawet kurczaka po włosku na jutrzejszy obiad. Dlatego myślę, że każdy z nas ma jakieś marzenia, jakiś cel, bliski, czy odległy, ale jednak. Celem może być nawet samo życie, bo przecież co by się z człowiekiem stało, gdyby nie miał żadnego celu? Brak celu, to brak motywacji, brak motywacji to stagnacja, a w efekcie uwstecznienie. A większość z nas nie chce się cofać w swoim rozwoju. To naturalne, że chcemy osiągać nowe cele, zdobywać nowe szczyty. A ci, którzy są ambitni, za każdym razem swoją poprzeczkę ustawiają coraz wyżej. To mobilizuje do postępu, do rozwoju. I daje cholernie olbrzymią satysfakcję i dumę z samego siebie i z osób, które towarzyszą nam w zdobywaniu prywatnych trofeów.
Jest niestety też druga strona medalu. Bardzo łatwo popaść w samouwielbienie. Tym bardziej, jeśli nie odnosi się porażek. Miarą zwycięstwa nie jest bowiem ich ilość, jak myślą niektórzy (których jest całkiem sporo, zresztą). Dla mnie miarą zwycięstwa jest ilość klęsk, porażek i upadków, po których udało się człowiekowi wstać i iść dalej, dalej zdobywać. Wiadomo przecież, że nie sztuką jest wygrać, sztuką jest godnie przegrać i podnieść się po klęsce.
Ale i tak liczy się to, co mamy w głębi serca. A co tam mamy? Pragnienia spełnione i niespełnione. I jeszcze te najskrytsze. To, co mamy tam głęboko, często jest tym, czym żywi się nasza świadomość, ale czego nikomu nie chcemy pokazać, ujawnić. Taka sfera największej intymności, którą możemy się podzielić tylko i wyłącznie z tą jedną, jedyną osobą, najbliższą nam pod każdym względem, w swoistym wymiarze sacrum. Nie oddaje się w końcu własnego serca ot tak. Do tego potrzebne są odpowiednie okoliczności. To jest taka uczuciowa metafizyka. Pole do szerokich rozważań, dywagacji, nawet demagogii filozoficznych. Nie ma nic za darmo. Jeśli coś dajemy, nawet bezinteresownie, jeśli jest to nasze serce, uczucie, to podświadomie oczekujemy, że otrzymamy to samo od naszego adresata.
Tak naprawdę słowa mają moc, gdy płyną z głębi duszy
Takie słowa mają prawdziwą moc i siłę, tym bardziej w obliczu sfery uczuciowej człowieka...
Muszę ochłonąć, nie jestem w stanie pisać dalej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz