Moje zdjęcie
Jaworzno, Śląsk, Poland
Młody jeszcze człowiek pełen paradoksów, bywający odważny, ale i nieśmiały, wyważony, ale i zwariowany, radosny, ale i melancholijny. Nie dający się sklasyfikować, wstawić w ramkę, czy wcisnąć do opisanej szufladki.

2010/10/02

Just gonna stand there and watch me burn...

Minęły trzy dni. Krościenko powitało, Szczawnica pożegnała. Spływ Dunajcem zaliczony, choć Flisak nie miał zębów i mówił bardzo, bardzo niewyraźnie. Wysoka Kaśka, Gruba Baśka i Kudłata Maryna zostały przeze mnie zaliczone bardzo satysfakcjonująco. Innymi słowy Trzy Korony mam za sobą. Palenica również git, wjazd i zjazd, grzane piwo o temperaturze uniemożliwiającej spożycie zostało wypite w pięć minut, tempo sprinterskie. Wino byłoby lepsze.

Coś się stało. Coś, czego nie ogarnąłem. Jakieś grupy, podziały, niejasne sytuacje. Przecież nie o to chodzi. Po co to komu? Dowiedziałem się za dużo. Choć może to dobrze. Może to jakiś miernik mojej integracji z innymi. Choć uważam, że nie jest tak źle. Ogólnie wyjazd był cudowny, wspaniale było, naprawdę. Jednak nie spodziewałem się, że takie rzeczy potrafią zaistnieć między ludźmi.

Od trzech dni brakowało mi czegoś. Oczywiście wyjeżdżając zapomniałem wielu rzeczy - grzałki, kubka, szamponu, etc.. Ale zostawiłem w domu rzecz dla mnie najważniejszą - serce. Trzy dni bez serca, bez miłości, uczuć, bliskości, to są lata, wieki. Tak nie może być. Dlatego dzisiejszy humor był zły, podły, wcale nie dobry. Cóż, na szczęście wróciłem do swojego serca, tęsknota (czy to na pewno ona była powodem?) była tak duża, że nawet z początku mi się nie poprawiło. Ale w końcu jakoś to poszło. Chociaż i tak za mało. Ciągle i nieustająco.

Czekam cierpliwie. Bo w końcu, kiedyś znajdę dla nas dom, z wielkim oknem na świat...

Tymczasem po prostu zostań i patrz jak płonę. Dla Ciebie.

Aaaa i byłbym zapomniał. Czekam na zakupy... :]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz